To jest biuletyn Magazynu Rewers - krótkie podsumowanie najnowszych artykułów z perspektywy jednego z redaktorów, z dodatkową porcją treści na wybrany przez redagującego temat.
Dzisiejszy biuletyn zredagował: Kamil Brycki
Temat #4 - Tęsknimy za nimi
Nie wiem, jak to się stało, że chwilę po pierwszym biuletynie muszę już pisać kolejny. Oznacza to, że działamy już praktycznie 3 miesiące i napisaliśmy 21 artykułów, 2 razy pobiliśmy się na stylówki, opublikowaliśmy 3 wpisy gościnne i mamy kolejnych fajnych gości zaproszonych, a także MOŻE zaczynamy planować ciekawe akcje na lato, trochę związane i trochę niezwiązane z Pitti Uomo. W imieniu swoim i kolegów-redaktorów pragnę podziękować za Wasze zaangażowanie, bo faktycznie czujemy, że tworzenie takiego miejsca w internecie ma dużo sensu. Chcę Wam dać znać, że od teraz planujemy publikować każdy poniedziałek i piątek, więc w tych dniach możecie oczekiwać super artykułów na Waszych mailowych skrzynkach!
Brycki, do brzegu!
Ostatnie dwa biuletyny były dość konkretne, także w tym postanowiłem zadać pytanie bardziej działające na kreatywność i zachęcające do docenienia tego, co już było lub zniknęło; do pozbycia się żalu (jeżeli występuje), że już tego nie ma, a także do zachwycenia się oczekiwaniem na nowe. Zanim jednak do tęsknoty przejdziemy to małe podsumowanie ostatniego miesiąca:
Efekt Solaro - W wyniku małej roszady kalendarzowej musiałem rozstać się z przemyśleniami na temat Efektu Solaro (jakby to powiedział Barney Stinson, patent pending) szybciej. Ten tekst wywołał wiele pozytywnych reakcji i cieszę się, że mogłem pokazać wielu osobom, że… zresztą, jak przeczytasz, to się dowiesz!
Kosztowne jedwabie i wielkie podróże - Trzeci miesiąc z rzędu mieliśmy okazję oddać gościnne miejsce świetnej autorce i twórczyni - Agnieszka Budnik prowadzi podcast Raport z Literatury i dla Rewersu przygotowała artykuł dotyczący Jedwabiu i jego filmowego odpowiednika.
Marketing Szeptany #3 - Tym razem pióro główne naszego seryjnego wpisu przejął Mateusz Tryjanowski i dziwnym trafem każdy z nas napisał 3 słowa o alkoholu. Przypadek? Nie sądzę.
Teoria Uniformu cz. 2 - Łukasz znów wziął na tapet Teorię Uniformu i przygotował świetne ćwiczenia, które pomagają w znalezieniu swojej własnej drogi między szczytami klasycznej męskiej elegancji. W sumie nie tylko elegancji, o czym przekonacie się po przeczytaniu wpisu!
Zestawy powiększone #1 - start tego cyklu jest takim moim małym osiągnięciem i mam z nim związanych naprawdę wiele planów, także mam nadzieję, że nikogo nie ominął. Przy pierwszym rzucie jest też mały bonus - link do dyskusyjnego, rewersowego podcastu (tego się nie spodziewaliście, co?).
Pochwała hipokryzji, pochwała ignorancji - w swoim pierwszym Biuletynie opowiadałem o tym, że na 30. urodziny stałem się trochę “starym dziadem” i zacząłem mówić “jak będziesz w moim wieku, to zrozumiesz”. No i Mateusz, choć jeszcze mu trochę do mojego wieku brakuje, to w końcu zrozumiał, że czasem kupujemy coś po prostu dlatego, że jest ładne - nawet jeżeli wcześniej się z tego śmialiśmy. Dandysie licho przychodzi po każdego!
Artykuły nadrobione, zapraszam więc na rozważania na temat tęsknoty!
Za czym tęskni Kamil?



Byłem w niej bardzo, bardzo zakochany i wydałem na nią praktycznie ostatnie pieniądze. Marynarka z wełny i jedwabiu pochodząca z Massimo Dutti kosztowała w 2014 roku bodajże 500 złotych (!) na 3. etapie wyprzedaży (!!!), ale to właśnie dzięki niej zrozumiałem, że lepiej kupić coś droższego i porządnego niż ciągle powiększać swoją kolekcję ładując do niej tańsze placeholdery, które przecież zapewniają spokój ducha tylko na chwilę. Ta marynarka z kolei służyła mi przez dobre 4-5 lat, aż lewy bok nie stał się przezroczysty od noszenia torby i nie uszyłem bardzo podobnej marynarki w zastępstwie już pracując w marce Buczyński.
Tęsknię za tą marynarką z wielu powodów. Po pierwsze i najważniejsze - dostałem masę komplementów w tej marynarce i chyba żadna inna nie przyniosła mi tyle miłych słów, ile właśnie ta “narzuta” z sieciówki, nawet kiedy już zaczynałem stockować się w ubrania szyte na miarę. Pasowała do wszystkiego i mogłem założyć ją dowolną porą, aby poczuć się silniejszym i pewniejszym, kiedy chciałem się podobać nie tylko sobie, ale też wszystkim innym.
Po drugie - kupiłem ją na przełomie moich karier (mniej-więcej, nie chcę strzelać w dokładne daty), przeskakując z sieciówki do pracowni krawieckiej, a jako że lubię pamiątki, to ta marynarka też nabrała wartości symbolicznej. Dzięki materiałowi i krojowi pasowała do mojego nowego świata, cenowo i metkowo należąc jednak do tego starego.
Po trzecie - była jednym z pierwszych momentów, w którym zrobiłem tak zwanego Mateusza i powiedziałem “nie powinienem tego robić, ale ****”. Do dzisiaj zdarza się, że tak robię, ale już przynajmniej nie muszę prosić rodziców o dofinansowanie na koniec miesiąca po podjęciu takiej nie-najmądrzejszej decyzji. Miło mi się to wspomina!
Za czym tęskni Mateusz?

“Tęsknię za czasami, kiedy wszystko było prostsze” - takim banałem mogło by rzucić wiele osób, tak, wiem. Tu jednak chodzi o ciuchy - nie noszę w sobie przesadnej nostalgii za dzieciństwem (być dorosłym bywa łatwiej), za czasami liceum (nie było aż tak fajnie), za studenckim życiem (byłem zajęty pracą)… ale ostatnio, sondując stan mojej szafy, pomyślałem sobie o tym, że tęsknię za czasami, gdy była ona dużo mniejsza, a praktycznie wszystkie ubrania były non stop w rotacji. Ciągle noszone, ciągle prane, ciągle wykorzystywane w coraz to nowych kombinacjach, żeby nie czuć nudy mimo noszenia w kółko tych samych rzeczy. Spektrum opcji było mniejsze; łatwo było wybrać to, co pasuje do dnia, okazji i nastroju. Dziś, po 10 latach budowania kolekcji ubrań, mam ich (zbyt) wiele - mimo, że w miarę na bieżąco pozbywam się tego, czego nie noszę i nie trzymam trupów w szafie. Przez tę mnogość czasem aż czuję wyrzuty sumienia, że nie nie noszę czegoś wystarczająco często - albo odwrotnie, że nie wykorzystuję pełnej gamy opcji, bo mam na coś fazę i skupiam się chwilowo tylko na małym wycinku.
Paradoks wyboru [pisałem tę notkę wcześniej, teraz wiem, że Łukasz w Teorii Uniformu też wspomina o tym zjawisku, pełna zgoda! - przyp. aut.]. Paradoks tego, że chcesz mieć szerokie spektrum opcji, ale jednocześnie chciałbyś nie musieć go mieć, bo nigdy nie jesteś w pełni zadowolony ze swojej selekcji, gdy z tyłu głowy czai się głos, który mówi Ci, że pewnie dało się wybrać jeszcze lepiej. Kiedyś to było… ale czy na pewno?
Za czym tęskni Łukasz?
Czy da się tęsknić za czymś, czego się nie doświadczyło? Albo doświadczyło tylko w okrojonej, mizernej postaci? Bo ja tęsknię za doświadczaniem, twarzą w twarz, inspirujących, niespodziewanych (choć PLANOWANYCH, nie mylić z kompulsywnymi) zakupów w pięknych miejscach. W erze Internetu, “kup teraz” jednym kliknięciem, brak mi doświadczeń, jakie niosą za soba zakupy w realu. W sklepie, którego asortyment może nas zaskoczyć. I to pozytywnie! Bo właśnie tego znaleźć w Internecie się nie da.

Kto choć raz miał okazję czegoś takiego doświadczyć wie, o czym mówię. Gdy zakupy nie były jedynie bezwiednym scrollowaniem kolejnych stron sklepów internetowych. Niekończące się zdjęcia i opisy, a wszystko płaskie, pozbawione siły przyciągania, którą czujemy jedynie wtedy, gdy obcując z przedmiotami tu i teraz. Gdy nie można dotknąć, sprawdzić czy przede wszystkim poczuć na sobie, ludzie muszą decydować w ciemno. Trudno mi znaleźć zalety, których nie przyćmiłyby wady zakupów w Internecie. Zrzekliśmy się ludzkiego aspektu, by móc kupować taniej (czy na pewno?) i mieć teoretycznie większy wybór (czy na pewno lepiej?). Unikalność też przestaje istnieć. Wszystko, wszędzie, takie samo. Jak pięknie byłoby gdyby małe, niezależne miejsca wciąż istniały w takiej liczbie i takim zróżnicowaniu jak kiedyś. Gdy za drzwiami witał Cię czyjś głos, a nie automatyczny komunikat rządzony przez AI. Gdy na pytanie jaki rozmiar powinienem wybrać odpowiedź nie brzmiała “sprawdź tabelę rozmiarów”, a dostępne warianty kolorystyczne widziało się na ladzie, nie jako opcje na liście rozwijanej. Ale nie traćmy nadziei, od czasu do czasu uda się odnaleźć takie miejsca, a zakupy w nich, choć mogą zaskakiwać, niosą za sobą coś więcej. Wspomnienia.
