Prawdziwy mężczyzna nosi damską biżuterię (+ PODCAST)
A spodni z wysokim stanem szuka na damskim dziale.
Zgodnie ze statystykami na Instagramie obserwuje mnie 76,3% mężczyzn, co daje - na dzień 10.03.2025 - 28762,811 faceta. Na TikToku mamy 59% mężczyzn i ten procent przekłada się na 23444,83 chłopa. YouTube pominę, bo narazie dopiero staram się na nim rozgościć, natomiast zakładając, że połowa odbiorców pokrywa się między platformami, to mamy około 40 tysięcy osób oglądających filmy dotyczące mody męskiej.
Z podcastami tak kolorowo nie jest, ale to dopiero u nas świeża forma - trochę zagęszczamy ruchy i dzisiaj mamy do zaprezentowania rozmowę z Filipem Herbą (SPOTIFY) prowadzącym sklep Timecatchers z zegarkami vintage. Przepytałem Filipa o to, czy przy używanym zegarku warto dopłacić do zestawu z kartą gwarancyjną, czy zegarek musi kosztować przynajmniej jedną pensję, a także czy widzi zależność między tym, jakie ubrania noszą jego klienci, a jakie modele wybierają. Zapraszam serdecznie do słuchania:
Z komentarzy pod tymi filmami wynika, że polska męskość jest poddawana trudnej próbie i ja co prawda nie wiem, czy ją przechodzi, czy nie, ale dzięki temu mogę pozastanawiać się przynajmniej, co jest nie tak z tym postrzeganiem męskości.
Bo serio, interesowanie się modą ma sprawić, że ktoś przestaje być facetem?

Nieważne, do którego wieku się odniosę, mężczyźni stroili się zawsze. Przyodziewali się w futra, żeby było im ciepło, ale jednocześnie żeby pokazać, jacy są zaradni; obrzucali klejnotami, żeby było widać, jacy to są majętni; zakładali zdobione zbroje i nosili malowane tarcze podkreślając przynależność do odpowiedniej grupy społecznej, a także wkładali obcisłe wdzianka i buty na obcasie podkreślające kształt ich nóg.
A może tu nie chodzi o strojenie, tylko o wrażliwość? Może Adam Mickiewicz też był niemęski, bo pisał wiersze i choć traktowały o tęsknocie za narodem, to ich wartość w oczach dzisiejszych „patriotów” jest zerowa ze względu na niezbyt ciekawe stylóweczki z czasów romantyzmu?
O Fryderyku Chopinie lepiej nie będę wspominał, bo mieszkanie przy ulicy nazwanej jego imieniem mogłoby pogrążyć mnie jeszcze bardziej. Wziąłby się za normalną robotę, a nie tylko te klawisze i klawisze, aż dziwne, że mu te wszystkie pierścionki i świecidełka nie przeszkadzały w stukaniu.
Koncept męskości bazujący na sile jest dla mnie czymś niezrozumiałym. W każdej dyskusji jesteśmy w stanie znaleźć kryterium, w którym - według samca alfa - będziemy niewystarczający, niezależnie od tego, czy chodzi o liczbę stoczonych bójek, kilogramów wyciskanych na ławce czy kobiet zaciągniętych do łóżka. Dla kogoś innego męskością będzie gotowość do działania i oferowanie pomocy, dla jeszcze innej osoby odporność i emocjonalna wytrzymałość. Z tej perspektywy ja naprawdę nie wiem, jak ten prawdziwy mężczyzna powinien się ubierać, czy ma się interesować garniturami będącymi symbolem statusu, czy nosić dresy, czy mówić dzień dobry, czy tylko kiwać głową z szacunkiem.
Wiem za to, że męskość umiejscowiona wewnątrz to tajna broń, którą warto w sobie wykształcić. Jest niewrażliwa na to, czy aktualnie nosimy sukienkę i czy mamy na palcach trochę srebra i złota, a trochę tej odwagi jest wymagane w budowaniu swojego indywidualnego stylu. Kiedy myślę o tym w ten sposób to męskość nie jest cechą dostępną tylko dla mężczyzn, bo ogólniej mówiąc mam przecież na myśli pewność siebie; to, że czujemy się z naszymi ciałami dobrze i wiemy, że atakowanie naszego wyglądu jest niczym innym jak marną próbą projektowania na nas obaw i kompleksów innych ludzi.
Mając ten wstęp na uwadze łatwiej zrozumieć tytuł mojego dzisiejszego artykułu.
Z perspektywy klasycznej męskiej elegancji, ale tej osadzonej w XX-XXI wieku, a nie w średniowieczu, jedyną biżuterią dopuszczalną dla mężczyzny będzie spinka do kołnierza (legendarny pin-collar), spinki do mankietów, zegarek (elegancki na skórzanym pasku), obrączka, a także, w niektórych przypadkach, rodowy sygnet. Z wyjątkiem zegarka żadna z tych rzeczy nie ma funkcji innej niż wyglądanie, a jednak wszystkie są uznawane za niezwykle męskie i eleganckie. A przeze mnie za… bezpieczne.
Kiedy jednak spojrzałem w drugą stronę, w kierunku męskiej biżuterii w postaci sygnetów czy łańcuchów, trafiłem na dodatki przaśne i niezbyt zachęcające do noszenia.
Elementy naszego ubioru, które nas wyróżniają, mogą rzucać się w oczy i często to jest właśnie taka ostateczna kropka nad „i”, taki finishing touch, szczególnie w przypadku mody klasycznej. Jeżeli mówimy o szarych spodniach w kant, białej koszuli i granatowej marynarce, niezależnie od tego, jak ma wszyte rękawy i ile butonierek obszytych po mediolańsku, to nadal jest to zestaw stonowany i prosty. Nie ma w tym absolutnie niczego złego, ale na pewnym etapie swojej drogi odkryłem, że trochę mnie to zaczyna nudzić.
Jednocześnie nie chciałem szyć garniturów w mocne kraty (nie czuję się w takich kompletach, o czym przekonałem się w sposób tożsamy z Efektem Solaro), a prążki czy marynarki we wzory na dzień dzisiejszy są zdecydowaną mniejszością w swojej szafie. Szukałem więc znaku charakterystycznego, który towarzyszyłby mi niczym oprawki japońskiej marki Matsuda i pewnego dnia postanowiłem zamówić pierścień z Simuero.
Pierścień, o którym wszyscy mówili, że jest ogromny i wygląda na dłoni średnio, a który teraz zgarnia tyle samo komplementów, ile nietuzinkowy zegarek czy karmelowa dwurzędówka.
Wielu mężczyzn nosi biżuterię, ale są to albo MĘSKIE sygnety, albo subtelne, proste pierścionki, albo kolczyki, do których jeszcze nie dojrzałem. Poszukując trochę bardziej wyszukanego odpowiednika sygnetu z czaszką na pół palca znalazłem właśnie organiczne srebrne i złote pierścienie, które swego czasu były przedstawiane tylko na damskich dłoniach. Ale przecież ubrania i dodatki nie mają płci, prawda? Skoro zaczęliśmy znowu nosić apaszki, to nadszedł czas i na damską biżuterię, która w perfekcyjny sposób uzupełnia moją garderobę.
Kiedy w ogóle spojrzymy na świat kolekcji damskich to zaczniemy zauważać wiele, naprawdę wiele ciekawych akcesoriów, które możemy z powodzeniem wciągnąć do mody męskiej i cieszyć się z jednej strony subtelnym, ale z drugiej od razu widocznym urozmaiceniem naszego zestawu. Zaczynając właśnie od pierścionków, naszyjników, idąc przez apaszki, które w świecie ubrań damskich często są większe i ciekawsze, a kończąc na wyjątkowych paskach, bransoletach, czasem nawet „głupich” breloczkach. W czasach, kiedy mężczyźni (dandysi) nosili tylko proste paski skórzane z subtelnymi klamrami to na damskich działach, wśród skórzanych akcesoriów, motyw kowbojski był już mocno widoczny. Gdyby tylko kurtki nie zapinały się na drugą stronę…
Kobiety w modzie pozwalają sobie na dużo więcej. Nawet kiedy biorą męskie ubrania to nadają im nowego charakteru, o czym pisał Mateusz w swoim wpisie Lubię popatrzeć na dziewczyny. I oczywiście są ubrania, do których kulturowo jeszcze musimy dojrzeć lub nie dojrzejemy nigdy (chociaż - jak udowadniał Pedro Pascal - jak jesteś wystarczająco hot, to i ogromny dekolt w koszuli obronisz), natomiast akcesoria nie należą do tej grupy, bo jeżeli mamy wszystko dopięte na ostatni guzik, piękny pierścień czy nietuzinkowy pasek mogą tylko dać naszemu zestawowi “to coś”. To nie zawsze wyjdzie, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, więc jeżeli zależy Ci na byciu twórcą, a nie odtwórcą, warto wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić coś, czego się robić “nie powinno”.
Moim zdaniem biżuteria właśnie jest dobrym początkiem w poszukiwaniu elementu charakterystycznego naszego stylu. Niektórych kojarzymy ze względu na ogromne klapy w szpic, innych ze względu na to, że chodzą tylko w dwurzędówkach, a jeszcze innych z charakterystycznych tatuaży lub pięknych pierścionków czy wisiorków właśnie. Mój sygnet i mój pierścień z Simuero zawsze zwracają uwagę w bardzo pozytywny sposób i kiedy spojrzymy na zestaw rozkładając go na czynniki pierwsze, to ten jeden element będący rysą na idealnym wizerunku nie zaburza go, a sprawia, że staje się on właśnie mój. Bez bólu pewnej części ciała, że na zdjęciu produktowym była pokazana dłoń kobiety.
Polecane marki:
Simuero - wcześniej wspominana hiszpańska marka robiąca biżuterię w stylu organicznym. Każdy pierścień jest robiony od zera i wygląda trochę inaczej.
Maar Jewellery - unikatowa, kreatywna i polska! W Maar znajdziecie autorskie kolekcje projektowane przez Agatę Wojtczak - nawet jeżeli sami jeszcze do biżuterii przekonani nie jesteście, to i tak polecam tę markę sprawdzić. Kiedy dostaję pytania o prezenty dla kobiet to zazwyczaj polecam albo piękną ceramikę, albo Maar właśnie.
Kuurth - tę markę zaliczam do bardziej męskich, natomiast jak pominie się te wszystkie agresywne, ostre pierścienie i sygnety to znajdziemy chociażby Człowieka Witruwiańskiego czy Narodziny Wenus. To może też być bardzo dobry start, szczególnie pod względem bardziej przystępnych cen.
Natury nie oszukasz. Kobiety ze swojej natury częściej lubią się rozdrabniać, są "drobiazgowe" (chyba właśnie zrozumiałem pochodzenie tego słowa).
Mężczyźni są prostsi i większość ma taki moment kiedy te wszystkie drobiazgi zaczynają ich po prostu... hmm... tego... no... w... ;)
Nie mówię nie sygnetowi czy bransoletce, ale tylko do momentu kiedy to nie przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu. Taki detal ma być przyjemny dla oka, a nie irytujący w użytkowaniu.
Co do obrączki to jednak się nie zgodzę - ona ma kilka dużo ważniejszych niż wygląd funkcji.