Zestawy Powiększone to nasz comiesięczny cykl, który będzie gościć w Waszych skrzynkach pod koniec każdego miesiąca - nasi redaktorzy (a kto wie, może nie tylko oni?) będą prezentować w nim swoje ulubione zestawy miesiąca (każdy po jednym!), które postanowili wyróżnić i omówić w szczegółach.
Nie uwierzycie, póki nie zobaczycie, ale już Wam zaspoileruję, że tym razem obyło się bez krawatów - ze słoneczną energią nadeszła też wena na pewne rozluźnienie garderoby i było je widać przez cały miesiąc (nie mówię oczywiście o Mateuszu, bo ten to marynarki chyba zostawił w poprzednim mieszkaniu). Choć wszyscy mamy penny loafers na nogach, to nie ma w naszych zestawach żadnego motywu przewodniego - just vibin’.
Poprzedni numer Zestawów Powiększonych znajdziesz tutaj.
Kamil
Już dawno przestałem przejmować się mówieniem, że część tkanin sprawdza się tylko na wiosnę i lato, a część na jesień i zimę. Przy tym, jak nasz klimat stał się mniej przewidywalny nie da się przewidzieć, kiedy ubrania flanelowe wylądują w szafie i zostaną zastąpione przez tropiki i lny. Śmiejemy się czasem, że aktualnie w Polsce mamy trzy dni z idealną temperaturą na noszenie trencza, bo wcześniej jest na niego za zimo, a później za ciepło… no i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
Z tego powodu mój zestaw jest właśnie rozdarty między zimą a wiosną - z jednej strony mamy piękną, karmelową, flanelową, dwurzędową marynarkę, na którą czekałem z utęsknieniem, z drugiej jednak koszulę z bawełny seersucker w biało-zielone, szerokie pasy. Na dole granatowe sartojeansy uszyte z wełnianej gabardyny, bo ze spodni bawełnianych zrezygnowałem parę lat temu i niczego nie żałuję. Kolorystycznie wszystko spinają ładnie fullstrap penny loafers znalezione w outlecie Carminy na eBayu, który linkowałem wielokrotnie na swoim kanale nadawczym, a który podlinkuję i naszym wiernym czytelnikom,




Na łapce z kolei mam zegarek vintage pochodzący ze sklepu Timecatchers, z którego właścicielem - Filipem Herbą - nagraliśmy niedawno podcast. Jest to Omega Seamaster Cosmic, która urzekła mnie brązową tarczą, i do której zamontowałem swój brązowy pasek ze skóry krokodyla. Został wykonany około 10 lat temu przez wtedy jeszcze początkującego kaletnika ze ścinek pochodzących z pracowni Jana Kielmana. Pasek przemalowałem na brązowo samodzielnie i służy mi bardzo dobrze do dzisiaj.
Łukasz


Poprzedni zestaw miesiąca, szczególnie w połączeniu z innymi zdjęciami, które pojawiły się na łamach Rewersu, mógł sugerować, że zawsze noszę się “bardzo elegancko”. Choć bardzo lubię nosić garnitury i wiązać pod szyją krawat, to bynajmniej nie jest to jedyne co noszę. Menswearowa bańka zimę ceni głównie za możliwość noszenia wielu warstw ubrań i zabawę w ten cały layering. Ale każda pora roku ma swoje oczywiste zalety, ja cieszę się na każdą z nich. A w ostatnich miesiącach płaszcz towarzyszył mi wystarczająco długo. Wreszcie mamy więcej słońca, co za tym idzie, można nosić na sobie mniej.
Zestaw widoczny tutaj, to jedna z moich ulubionych kombinacji. Mam na myśli ideę - nie konkretne przedmioty, choć kto śledzi moje wpisy w social mediach, bez trudu odnajdzie wszystkie widoczne tu rzeczy w starszych publikacjach. Zacznę od butów, bo i od nich zwykle zaczynam budując set na dany dzień. Czarne penny loafersy to moim zdaniem najbardziej uniwersalne “klasyczne” buty, w które można się zaopatrzyć. Do tańca i do różańca, świetnie sprawdzają się u mnie w mniej eleganckich setach, a jeśli zrobimy to odpowiednio i w operze się obronią. Spodnie to “chino, ale make it french” - przynajmniej taka była idea przy szyciu tej pary. Szerokie nogawki, wysoki stan i bawełniana tkanina w kolorze złamanej bieli. Bardzo użyteczne i łatwe do łączenia z innymi rzeczami w szafie. Myśląc czysto schematycznie, połączylibyśmy je z granatowym blezerem (co swoją drogą też robię bardzo często), ale by nie było zbyt prosto, tym razem postawiłem na szarą marynarkę z wełny 4ply. Ta marynarka to część garnituru, ale zdarza mi się ją nosić również solo. To, z uwagi na jej konfigurację, co bardziej radykalni dandysi uważać mogą za świętokradztwo. Ja na szczęście nie mam takich problemów. Samo połączenie złamanej bieli czy beżu i szarości, to moim zdaniem dość niedocenione zestawienie. Po raz pierwszy rzuciła mi się w oczy przy okazji zeszłorocznego pokazu Sacai.

O ile na samym pokazie wyglądało to oczywiście całkowicie inaczej, tak od wtedy, często sięgam po to combo (inną odsłonę możecie zobaczyć na przykład tu).
A całości dopełnia… t-shirt. I to taki z nadrukiem. Ten konkretny niesie za sobą ciekawą historię - kogo zastanawia dlaczego na T-shircie Grateful Dead jest niedźwiedź grający w koszykówkę niech zerknie o tu. Co zabawne miałem go na sobie podczas pierwszych nagrań z Kamilem, niemalże rok temu.
Abstrahując, t-shirty z nadrukami jako rosnący w popularność trend już w 2022 roku prognozowano na łamach francuskiego magazynu L’Etiquette (#8). Archiwalny tekst Faye Fearon aktualnie dostępny jest w całości online. Magazyn oczywiście polecam, dostępny po francusku i angielsku. Kompendium wiedzy i źródło inspiracji.
Mateusz


A miało być w marynarce. JUŻ PRAWIE BYŁO W MARYNARCE. Serio…
Miałem przygotowane dla Was dwie potencjalne wizje takiego zestawu - a jedna z nich doczekała się nawet obfotografowania [i co ciekawe, to byłby kolejny w tym przeglądzie zestaw z dwurzędówką - przyp. aut.] - ale koniec końców uznałem, że będę z Wami szczery i pokażę coś, co naprawdę zasłużyło na miano zestawu miesiąca w mojej szafie, że nie będę się silił na kombinowanie, jak by tu pokonać moich rywali redakcyjnych kolegów lub jak zaprezentować najbardziej cool rzeczy z mojej szafy. Wybrałem język faktów/mówię jak jest/itp.
Jest marzec, są zatem warstwy - cztery konkretnie, jak możecie policzyć - jest i puchowa kamizelka, jak w Marketingu Szeptanym wspomniałem. Mieszają się z nią rzeczy bardziej dostosowane do ciepłej pogody - loafersy, fun shirt - ale mimo dorzucenia do mieszanki kilku żywych kolorów, gama nadal pozostaje bardziej wczesnowiosenna (sezon przejściowy) niż w pełni letnia. Taki zestaw i na 10*C, i na 18*C; i na pochmurną, i na słoneczną pogodę. Wystarczy coś zapiąć, coś rozpiąć, tu ręce do kieszeni włożyć, tu trochę przyspieszyć kroku na spacerze, dla rozgrzewki. Przetestowane w praktyce.


Miałem już na sobie kilka wersji tego zestawu, ta jest chyba tą ulubioną: ze spodniami w “roboczym”, żółtawym odcieniu brązu (oliwkowe też świetnie pasują!), białym t-shirtem, bardzo luźnym fun shirtem, lekką kurtką/overshirtem w niebieską jodełkę w charakterystycznym dla francuskiego workwearu odcieniu (bleu de travail), grubo nabitą ociepleniem kamizelką RMFC, czarnymi zamszowymi loafersami (kupione niedawno używane, tanio, na próbę - zostały ze mną!) i białą czapką z daszkiem, przypadkiem pod kolor skarpet.
Bardzo siedzi mi to, że trzy górne warstwy mają właściwie równą długość, przez co ciekawie ze sobą grają - a do tego najwęższa z nich jest kamizelka, więc jej dołożenie i zapięcie paradoksalnie nie daje efektu człowieczka Michelin, a zaskakująco spina (dosłownie) górną połowę zestawu i balansuje sylwetkę. I o tyle, o ile nie czuję się ekspertem od takiej gry warstwami i zdaję sobie sprawę, że gra proporcjami przy moim wzroście bywa ryzykowna, o tyle z tej jestem bardzo zadowolony. Co najważniejsze, dała mi ona dużo frajdy, co chyba widać - w ogóle, w takim zestawie ciężko być poważnym, bo z natury jest on dość luźny i wesoły. W sam raz na inaugurację wiosny!