Nie wszystko w życiu musi być komfortowe (+ PODCAST)
Oczywiście chodzi o ubrania, nie mam zamiaru nikogo zmuszać do wstawania o 6 rano i brania zimnych pryszniców.
Kiedy otrzymuję pytania o sens zasad klasycznej męskiej elegancji, to bardzo lubię mówić, że sam ich przecież nie stworzyłem - urodziłem się w takim świecie, w jakim się urodziłem, i staram się go zrozumieć, poznać, w pewnych sytuacjach dostosować do panującej sytuacji, a w pewnych ją wykorzystać. Takie samo spojrzenie mam na kapitalizm, w którym żyjemy (choć kiedyś na IG ktoś mi napisał, że to nie kapitalizm, a korporacjonizm), a skoro chwilę temu było Święto Pracy, mi przypadł wpis podczas długiego weekendu, to postanowiłem zahaczyć właśnie dzisiaj o balans. Niekoniecznie w pracy, bo tutaj każdy musi znaleźć swój złoty środek, ale w komforcie i jego braku.
Od czasu publikacji artykułu gościnnego Joanny Hoffmann w Magazynie REWERS chodziła za mną chęć rozszerzenia tematu mody luksusowej i podróbek (czy też duplikatów). Pod koniec kwietnia udało nam się w końcu zgrać terminowo, więc wybraliśmy się na spacer i podyskutowaliśmy nie tylko o ubraniach, ale też o biznesie, tworzeniu w internecie, marketingu marek odzieżowych i wielu innych ciekawych rzeczach. Zapraszam więc do odsłuchania najnowszego podcastu Magazynu REWERS!
Spójrzcie na wersję wideo, ponieważ wyglądam w niej dokładnie tak, jak opisałem w tym tekście - mam na sobie szersze lniane spodnie, miękkie loafersy, koszulę i kurtkę zamiast marynarki, a przy boku plecak ze sprzętem (który akurat w tym wypadku kolorystycznie gra średnio, ale dwóch takich samych modeli kupować nie będę).
Nie musicie zapinać pasów, bo raczej Ameryki przed nikim nie odkryję, ale może uda mi się parę rzeczy uszeregować, a przy okazji podrzucić też kilka fajnych porad dotyczących ubierania się do pracy, bo to jest najczęstsza sytuacja, w której jakiś uniform musimy przywdziać i jakoś musimy się w nim odnaleźć.

Najczęściej w przypadku ubioru roboczego (nie mylić z workwearem) spotykam się z trzema podejściami - mówi się o tym, że trzeba wyglądać elegancko; o tym, że musi być wygodnie, no i w szczególnych przypadkach też oczywiście bezpiecznie. Te ostatnie sytuacje raczej możemy odstawić na bok, bo przedkładanie czegokolwiek nad bezpieczeństwo w sytuacji roboczej byłoby głupotą, a te dwie pierwsze pewnie powinny iść w parze, żebyśmy budowali jakiś autorytet, ale jednocześnie nie stresowali się pękaniem spodni przy wsiadaniu do służbowego samochodu.
O ubieraniu się do pracy napisałem dawno temu wiele poradników, a o komforcie nagrałem pewnie kilkanaście rolek. Ten temat poruszamy bardzo często w naszych artykułach czy rozmowach walcząc ze wszechobecnym slimfitem, który sprawia, że mężczyźni traktują marynarkę czy spodnie w kant jako zło konieczne. Warto się jednak zastanowić - czy jest jakaś sytuacja, w której warto poświęcić komfort na rzecz lepszego wyglądu?
Już samo założenie marynarki przecież takim wyrzeczeniem jest. Jeżeli ma jakoś wyglądać, to przecież nie może być ekstremalnie duża. Sam krój oversize też musi gdzieś to ramię mieć umiejscowione, poduchy włożone, a front usztywniony dla utrzymania formy. Na początku drogi wszyscy próbujemy tłumaczyć, że w koszulach i marynarkach jest praktycznie tak samo wygodnie jak w luźnych jeansach i T-shircie, że tego komfortu nie trzeba poświęcać, a jedyne rzeczy, które powstrzymują wszystkich wokół od ubierania się klasycznie, to niewiedza i lenistwo, ale z czasem dociera do nas, że buty na skórzanej podeszwie nigdy nie będą tak wygodne jak sportowe sneakersy na piankowej, grubej, amortyzującej podeszwie.


Wielokrotnie więc podejmujemy świadomą decyzję o poświęceniu naszego komfortu na rzecz wyglądu. W dopasowanej koszuli możemy podkreślić sylwetkę, jeżeli komuś na tym zależy, ale nie będzie nam się w niej komfortowo biegać przez wysokość pachy, wąskie rękawy czy długość do noszenia w spodniach. Z kolei w porządnych, sportowych butach na grubej podeszwie możemy zrobić 30 tysięcy kroków i nasze stawy nie ucierpią, ale trudno będzie nam zbudować autorytet podczas rozmowy z kimś, kto na dresscode zwraca uwagę. Jeżeli w życiu kierowalibyśmy się tylko wygodą, to nie pilibyśmy też z ręcznie robionych czarek i nie kupowali bardziej skomplikowanych mebli niż najprostsza szafka z IKEI, ale jednak na przestrzeni ludzkiego życia estetyka też stała się ważną częścią naszej kultury.
Na początku spójrzmy, na co warto zwrócić uwagę, kiedy tego komfortu chcemy poświęcać jak najmniej. Czasem wiąże się to z pewnymi stylistycznymi wyrzeczeniami, jak wybór plecaka zamiast torby, bo utrzymując się na tym wahadle najważniejszy jest balans między jednym a drugim. Oto moje 5 sztuczek pozwalających na minimalne poświęcenie komfortu w eleganckich ubraniach:
pamiętaj o wybieraniu „szerokich” ubrań, ale głównie spodni - obvious one, myślę, że nie wymaga dużo tłumaczenia. W szerszych nogawkach jest nam po prostu bardziej komfortowo i choć dzisiaj widzimy mocny zwrot w stronę nogawek o naprawdę dużym otwarciu (spójrzcie chociażby na profil AskOkey), to tak naprawdę wystarczy zrezygnować ze slim fitów na rzecz regular fitów, aby już poczuć różnicę w wygodzie.
poznaj, jakie tkaniny najbardziej współgrają z Twoim poczuciem komfortu - duży wpływ na nasze poczucie komfortu ma nie tylko dopasowanie, ale to, czy czujemy się odpowiednio przygotowani. Czyści. Odprasowani. Żeby nie stresować się naszym wyglądem w sytuacjach biznesowych, warto zwiększyć swoją wiedzę na temat materiałów i zainteresować się tym, co można nosić bez obaw, że będzie wyglądało jak wyciągnięte psu z gardła. Mówię tu głównie o koszulach ze sztywniejszej bawełny (np. grubszy oxford w połączeniu z trochę luźniejszym krojem będzie bardziej odporny na zagniecenia), z jerseyu, czyli elastycznej, niewymagającej praktycznie prasowania dzianiny, czy też matowych marynarkach o widocznej fakturze jak rybie oko, lub nawet mieszankach wełny z lnem w przypadku lata lub flaneli w przypadku jesieni. Jeżeli marynarka po całym dniu będzie wyglądała tak samo, jak rano, co wynika po prostu z jej struktury i składu, to odciążysz swój umysł.
zainwestuj w dobry i ładny plecak (lub torbę) - w zdecydowanej większości przypadków polecam ograniczenie naszego everyday carry do minimum, szczególnie dziś, gdy 90% rzeczy można załatwić samym telefonem. Są jednak sytuacje, w których potrzebujesz komputera, notesu, butelki z wodą, dwóch aparatów, trzech obiektywów i dwóch statywów (winny!) i na nie najlepiej przygotować się porządną torbą lub plecakiem. Po pierwsze, w dobrze zaprojektowanej torbie wszystko ma swoje miejsce, znajdziesz wiele przydatnych kieszeni czy schowków, a pasek na ramię będzie wygodny i bezpieczny dla wszystkiego, co ze sobą nosisz. Z plecakiem jest to samo, jednak tu warto zwrócić się w stronę miksu plecaka technicznego z ładnym ze względu na komfort. W życiu nie trafiłem na skórzany plecak, od którego nie bolałyby ramiona, w którym ciężar byłby rozłożony dobrze. Zwracam się w stronę plecaków marki Peak Design, które może nie nadają się do garnituru, ale już do smart-casualu są naprawdę w punkt.


znajdź ładne kurtki, które można nosić zamiast marynarek - jeżeli masz już spodnie z wysokim stanem i koszulę z elastycznej dzianiny, a wiesz, że czeka Cię dużo latania i musisz mieć właśnie plecak lub mocno obciążoną torbę, to kurtka sprawdzi Ci się lepiej niż marynarka. Sam uwielbiam marynarki ze względów stylistycznych oraz funkcjonalnych (mnogość kieszeni), muszę jednak zauważyć, że nie nosi się jej tak beztrosko z plecakiem czy właśnie ciężką torbą, jak kurtki. Poszukałbym ładnej harringtonki czy bomberki, bo nie jestem fanem kurtki M65.
dobierz odpowiednie obuwie - jeżeli sytuacja nie wymaga eleganckiego, skórzanego obuwia, zwróć się w stronę modeli takich jak Adidas Samba czy Gola Harrier. Są one butami sportowymi, jednak ich budowa jest bardzo subtelna i z pewnością zapewnią Ci odpowiedni komfort, jednocześnie pasując nawet do spodni w kant i koszuli. Bardziej elegancką wersją mogą być wszystkie modele zbliżone do modelu Summerwalk od Loro Piany, jak na przykład te travel loafers marki Yanko. Szukając typowego, eleganckiego obuwia mogę zwrócić uwagę na skórzane buty z miękkiej skóry i o konstrukcji typu blake. Porównując wiele moich butów szytych goodyearem oraz blake’iem, a także na gumowych i skórzanych podeszwach, niestety nie jestem w stanie wskazać jednego konkretnego typu wykonania, który sprawdzi się w każdej sytuacji, ale na pewno w butach na skórzanej podeszwie i uszytych blake’iem lub goodyear flexem jest mi najwygodniej. Na drugim miejscu postawiłbym dowolne buty, ale na gumowej podeszwie.


No dobra, mamy więc komfort załatwiony, i po takiej ścianie tekstu możemy się w końcu zbliżyć do tytułu - czy są sytuacje, w których ten komfort warto poświęcić i odbić na wahadle w stronę wyglądu? Oczywiście, i według mnie łączy je jeden wspólny wyróżnik - kiedy możemy coś, kolokwialnie mówiąc, ugrać, warto zagryźć zęby i wcisnąć się w niewygodne buty, zapiąć guzik w marynarce, związać bardzo ciasno krawat pod szyją i tak dalej, i tak dalej.
Myślę o wszystkich sytuacjach, w których jesteśmy oceniani i patrzy się na nas z góry, a my musimy komuś coś udowodnić. Pójście do inwestora po pieniądze na start-up, czy wywalczenie sobie miejsca w partii to działające na wyobraźnię wydarzenia, ale może zejdźmy trochę na ziemię i spójrzmy na pierwsze spotkanie z rodzicami naszej partnerki lub partnera. Dowiedzieliśmy się właśnie, że są tradycjonalistami - czy więc warto kłaść na szali nasze dalsze relacje tylko po to, aby nie zmienić dziurawych jeansów i T-shirtu (wyolbrzymiam) na wyprasowane w kant spodnie i dowolną koszulę, nawet jeżeli nie jest to Twój ulubiony zestaw? Po czasie powoli można zacząć odsłaniać karty, ale wtedy już jesteś znany i (miejmy nadzieję) lubiany, w związku z czym raczej nie zepsujesz sobie relacji ubierając się luźniej.

Absolutnie nie jestem za udawaniem kogoś, kim się nie jest, ale mamy jednak pewne persony w naszej głowie, które warto przywoływać, i w które warto wcielać się w zależności od tego, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Mimo że ja mam wytatuowane ręce, to gdy spotykam się pierwszy raz z szeroko pojętym klientem biznesowym, zawsze staram się mieć te ręce zakryte, nawet jeśli jest naprawdę ciepło. Spodziewam się, że mężczyźni starszej daty mogą nadal patrzeć na nie z niechęcią - niekoniecznie jak na pamiątki po więzieniu, ale nadal nie jakoś wyjątkowo przychylnie. Poświęcam swój komfort, owszem, ale staram się jednocześnie coś załatwić, osiągnąć jakąś korzyść, i nie chcę zostawiać niczego przypadkowi. W najbardziej pechowej sytuacji na świecie jeżeli trafiłby się ktoś o dokładnie takich samych kompetencjach, ale bez tatuaży, to jego ręce są dla kontrahenta neutralne - a moje mogą wywołać jakąś reakcję.
W branży kreatywnej oczywiście kryteria przyjmuję inne, ale weźmy pod uwagę na przykład szkolenia. Jadąc do banku czy do firmy doradczej ludzie są przyzwyczajeni do tego, że osoby w garniturach mają większy autorytet - można to wykorzystać na swoją korzyść. Spotykając się z agencją marketingową i szkoląc z zakresu wideo czy opowiadania historii możesz już być ubrany bardziej jak Mateusz Tryjanowski i nikomu to nie będzie przeszkadzać.

“Ugrać” można też pamiątkowe zdjęcia z różnych wyjazdów czy pewne momenty w życiu poprzez dodanie im filmowości. Super się śmiga w New Balance’ach po Rzymie, ale czy nie czujesz się bardziej w klimacie mając na nogach piękne i nadal w miarę wygodne loafersy? Nie musisz pakować na 5 dni wyjazdu 2 garniturów do walizki, a i w wielu tych sytuacjach nie trzeba aż tak bardzo poświęcać komfortu, tak jak opisałem wyżej w sekcji bardziej poradnikowej tego artykułu, natomiast pamiętaj gdzieś z tyłu głowy o tym balansie.
Ubrania są jak słowa i tak warto się nimi posługiwać. Czasem musimy nauczyć się określonych zwrotów i gryźć się w język, czasem po prostu chcemy mówić inaczej niż “po swojemu”, i tak samo zdarzają się sytuacje, w których warto poświęcić komfort, bo nasze przyzwyczajenia czy podejście do mody może wpłynąć na pierwsze wrażenie, które robimy. Nie mnie oceniać, czy to dobrze, czy niedobrze, gdyż - jak wspomniałem na początku - w takim świecie funkcjonuję i jeszcze miną lata, zanim uda się nam go zmienić. Fajnie jest jednak posiadać taką świadomość i zaakceptować to, aby móc dodać kolejną kartę do swojej życiowej talii.
Stwierdzenie, że żyjemy w korporacjonizmie jest akurat bardzo trafne. Do takiego systemu dążyli otwarcie (i równie otwarcie o tym mówili) tacy ludzie jak na przykład Averel Harimann, Paul Warburg, Samuel Sachs, JP Morgan, czy John D. Rockefeller.
Patrząc na ten system dziś widać gołym okiem, że cel zrealizowali.