Kontynuując rozmyślania nad filozofią zakupów, budowania wizerunku i co za tym idzie szafy, o czym od pewnego czasu piszę na łamach magazynu i o czym rozmawialiśmy z kolegami z redakcji w ostatnich odcinkach podcastu, chciałem poruszyć temat, który w naszej kulturze niesie spory bagaż emocjonalny. Mam na myśli dalsze użytkowanie przedmiotów, które mają ślady zużycia, czy napraw. Szczególnie ten drugi aspekt jest dla mnie bardzo interesujący, gdyż to właśnie dzięki naprawom przedmioty, którymi się otaczamy, mogą nam towarzyszyć przez wiele, wiele lat.
Możliwość naprawy danej rzeczy jest jednym z ważniejszych czynników w moim procesie zakupowym. Żaden regularnie użytkowany i poddawany działaniom środowiska produkt nie przetrwa długo, jeśli nie będziemy o niego odpowiednio dbać, a pojawiających się śladów użytkowania usuwać w odpowiedniej chwili.
Moim zdaniem w ciągu najbliższych lat naprawa przedmiotów, które już mamy (zamiast wymiany na nowe), będzie miała coraz większe znaczenie również z powodów ekologicznych. Według raportu organizacji WRAP, cztery z pięciu naprawionych przedmiotów zastępują zakup nowych, a naprawa czegoś tak drobnego jak bawełniany t-shirt, zamiast zakupu nowego, pozwala zaoszczędzić ponad 7,5kg CO2. Zastępując zakupy naprawą, możemy znacząco ograniczyć zużycie zasobów naturalnych i emisję CO2.
Naprawom dobrze poddają się rzeczy wykonane z naturalnych materiałów, szczególnie tych wysokiej jakości.1 Wełniane dzianiny, denim, czy skórzane buty to tylko kilka przykładów rzeczy, które dzięki właściwym zabiegom, towarzyszyć nam mogą nawet przez dziesięciolecia.
Brak wiedzy o tym, co naprawić się da, a także obarczona wstydem2 niechęć do noszenia rzeczy naprawionych skutecznie zredukowały liczbę osób trudniących się tego typu usługami. To jedno, ale duża zmiana zaszła również po stronie producentów. W świecie, gdzie jedynym co ma znaczenie, jest zwiększanie zysków, z punktu widzenia firm lepiej, by klient nawet delikatnie uszkodzony produkt po prostu wyrzucił i kupił nowy, niż by starał się go reperować i użytkować przez jak najdłuższy czas. Błędne koło obniżającej się jakości i nacisku na szybką konsumpcję, prowadzi nas wprost ku katastrofie.


Nie od zawsze tak to wyglądało. Na zdjęciach powyżej widzimy rzeczy z czasów, gdy oprócz zysku dla producenta liczyło się również to, by produkt był najwyższej możliwej jakości i choćby z szacunku dla własnej pracy zachęcało się klienta, by o tenże produkt dbał. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że dzianiny wysokiej jakości można naprawiać, wzmacniać i regenerować wielokrotnie. By tego było mało, często da się to zrobić tak, że po uszkodzeniu nie zostanie żaden ślad. Warunkiem koniecznym dla takiej niewidocznej naprawy jest dostępność materiału i właśnie o to, jak widać na załączonych zdjęciach, w przeszłości dbali producenci.
A co jeśli produkt jest tak zniszczony, że niewidoczna naprawa nie jest już możliwa? Cóż, dla ludzi o otwartych głowach opcji jest wiele. Visible mending to hasło, pod którym kryją się właśnie takie naprawy. Z założenia widoczne, zmieniające to, jak dany produkt wygląda. Form takich widocznych napraw może być wiele. Od najprostszych, w postaci łat, do znacznie bardziej wyrafinowanych. Dla mnie wspaniałym źródłem inspiracji jest kultura i artyści z Japonii.3 Kraj, w którym wystąpiły idealne warunki do rozwoju sztuki naprawy przedmiotów. Bo co, jeśli nie połączenie poczucia estetyki w życiu codziennym, zamiłowania do sztuki i przedmiotów wysokiej jakości oraz rękodzieła na najwyższym poziomie, pod smutnym przymusem biedy, mogło zrodzić sztukę naprawy, o jakiej nawet nam się nie śniło?

Sashiko, bo o tym mowa, to prosta technika pierwotnie stworzona do naprawy i wzmacniania ubrań, popchnięta do granicy artyzmu przerodziła się w coś pięknego i niepowtarzalnego. Za pomocą igły i nici stworzyć można niesamowite wzory, które nie służą już wyłącznie do zakrycia łat, czy usunięcia dziur, ale zmieniają przedmiot w coś nowego i jeszcze piękniejszego.
Ciekawostką z pop kultury, która złapała moje oko, jest ukazanie wspomnianych napraw w filmie Studia Ghibli - Księżniczka Kaguya4. Strój jednego z bohaterów ewoluuje w trakcie filmu, pojawiają się kolejne łaty i szwy, których nie można pomylić z niczym innym. To ciekawe, gdyż mówimy tutaj o animacji adresowanej dla całej rodziny!


Ciekawym produktem, jeśli chodzi o możliwości naprawy są przedmioty wykonane z denimu. Dobrej jakości jeansy to już produkt na lata, ale gdy zaczną się przecierać w najbardziej newralgicznych punktach można temu zaradzić. Tu opcji jest wiele, profesjonalnie zajmujące się tego typu usługami punkty oferują zarówno niemalże niewidoczne naprawy, z użyciem maszyn do szycia, jak i inspirowane właśnie sashiko, czy boro (inną tradycyjną japońską techniką, do zobaczenia na przykład tu). Szczególnie mniejsze uszkodzenia można naprawić łatwo i niewielkim kosztem, ale nawet mocno zużyte produkty da się uratować.




Najpopularniejszym, w części świata w której żyjemy, sposobem naprawy ubrań, zdaje się być jednak patchwork - czyli nic innego jak łaty. Koncepcji chyba nie trzeba tutaj tłumaczyć, przejdę więc od razu do konkretnego przykładu.
Od lat, jako podstawowej ochrony przed deszczem, używam woskowanej kurtki Barbour Beaufort. Myślę, że to moja najczęściej noszona rzecz. Jako, że nie ma ze mną lekkiego życia i kolokwialnie mówiąc daję jej wycisk, zaczynają się pojawiać ślady użytkowania.
Z braku innych opcji, kurtki mimo uszkodzeń wciąż używam na codzień. Gdy zaczynają się pojawiać uszkodzenia warto jak najszybciej zająć się ich naprawą. To twarda sztuka, wciąż trzyma się mocno i spełnia swoją rolę, ale chcę, by służyła mi latami więc naprawa to konieczność. Taki też jest plan, inspiracja pojawiła się już dawno.


Bardzo podoba mi się to, jak widoczny na pierwszy rzut oka chaos, składa się w sensowną całość. Nie zdecydowałem jeszcze, czy przy naprawie mojej kurtki postawię na różnokolorowe łaty, czy raczej postaram się trzymać oryginalnej zieleni. Materiał zamierzam pozyskać z rynku wtórnego, kupując innego zniszczonego “dawcę”. Możliwe, że decyzję podejmie więc los.
Patyna, pogłębione tekstury i sprane kolory mają w sobie pewne ciepłe piękno. Rzeczy, które nas otaczają tworzą naszą rzeczywistość, a co za tym idzie są świadkami naszej historii. Każdy dzień, który przyszło nam spędzić razem, tak na mnie jak i na nich, odcisnął swój znak.
Wiem, że również techniczne tkaniny wykonane z przeróżnych syntetyków da się naprawiać, ale to nie moja działka. Skupię się na tym, na czym się znam.
Choć jak wiadomo wstyd nie istnieje.
Wraca jak bumerang, ale coż poradzę. Skąd, jeśli nie właśnie z kultur innych od naszej, czerpać można tak wiele?
W oryginale Kaguyahime no monogatari, film z 2013 roku. Dostępny do obejrzenia w Polsce na jednej z najpopularniejszych platform streamingowych.
*Sklep Gentleman Roma to miejsce nietuzinkowe. Od trzech pokoleń rodzina Sabatellich trudni się sprzedażą najwyższej jakości produktów, specjalizując się w szkockich dzianinach. Od połowy lat 50-tych założyciel Mario Sabatello jako jeden z pierwszych zajął się sprowadzaniem do Włoch kaszmirowych swetrów i wielu innych produktów niedostępnych wcześniej na półwyspie Apenińskim. Sklep działa do dziś a w jego ofercie znajduje się mnóstwo produktów deadstock, z których najstarsze datuje się właśnie na połowę lat 50-tych.
**Kanae Kato prezentuje swoje prace tu.
***Goemon Onaoshi to warsztat specjalizujący się w naprawach denimu oraz innych produktów, między innymi właśnie kurtek woskowanych.