Czasem Wszechświat nie daje nam tego, czego chcemy, a to, co jest nam w danej chwili potrzebne.
Spójrzmy na przykład na Mike’a Schinodę, wokalistę zespołu Linkin Park. Na pewno znasz przynajmniej jedną piosenkę w ich wykonaniu, bo choć dziś dopiero wracają do łask, to te 15 lat temu hity takie jak In The End czy Numb były obecne w każdej playliście. Jeżeli słyszysz je teraz w swojej głowie, to kojarzysz dwóch wokalistów - dużo bardziej charakterystycznym dla LP wokalem był Chester Bennington, który w 2017 roku popełnił samobójstwo.
Absolutnie nie uważam, że to jest coś dobrego. Muszę jednak zwrócić uwagę na to, że po latach Mike zebrał zespół do kupy i tchnął weń nowe życie. Zwerbował wokalistkę, Emily Armstrong, która narazie zapowiada się być świetnym głosem, powiewem świeżości, a jednocześnie nie jest zastępstwem dla Chestera tylko kolejnym etapem życia grupy. Grupy, która te 7 lat temu przez wielu fanów zaczynała być traktowana jako kolejny zespół za bardzo skręcający w stronę poprocka.
Mike Schinoda zaakceptował stratę i postanowił przekuć ją w coś nowego, co pozwoli mu na nowo rozwinąć skrzydła.
W moim życiu również zaczęło brakować pewnej osoby. Kiedy trochę ponad rok temu usiadłem na kanapie w nowym mieszkaniu i oparłem głowę o poduszkę, spojrzałem w sufit, a łza popłynęła mi po policzku, drogi były dwie - albo potraktowanie tych zmian jako wymówkę do odpuszczenia, albo rozpoczęcie refleksji i wzięcia sprawy w swoje ręce. Dotarło do mnie, że świat sam nie stanie się lepszym miejscem i jeżeli ja chcę w tym lepszym świecie żyć, to muszę podwinąć rękawy i zacząć nad tym światem pracować.
Nie mam tylu środków jak Elon Musk, ale też i nie muszę mieć. Ciągle rezonuje ze mną cytat z Listy Schindlera - whoever saves one life, saves the world entire. Może więc zamiast demotywować się, że nie jest się w stanie zmienić zachowania milionów, czas zacząć zmieniać zachowania najpierw kilku, potem kilkunastu, a potem może i kilkudziesięciu? Kropla drąży skałę, a im więcej wydrążę ja, tym więcej kropelek popłynie za mną.
Bo po prostu nie chcę utonąć w morzu gównianych ubrań.
Szacuje się, że w 2023 roku na całym świecie wyprodukowano około 100 miliardów sztuk ubrań. Statystyki mówią, że jedna rzecz jest zakładana około 7 razy, a potem ląduje w koszu na śmieci. Dotarliśmy do momentu, w którym taniej można kupić nową rzecz na Shein niż używaną w secondhandzie na osiedlu Twojej babci, a jeżeli weźmiemy pod uwagę nie tylko cenę, ale też czas potrzebny na znalezienie tego, co chcemy kupić, to ultrafast fashion wydaje się być fenomenalną opcją. Mało kto kupując swoje rzeczy ma w głowie fakt, że średnio co minutę na wyspie śmieci ląduje kolejna ciężarówka z ubraniami, bo taniej ich się po prostu pozbyć, niż je magazynować i próbować sprzedać na przecenie.
Przewińmy więc życie cały rok od tego 2023 do przodu i mamy mnie z dość popularnymi kanałami w mediach społecznościowych, za którymi stoi pewna misja. Posiadam wiedzę i już ponad 10 lat doświadczenia w branży modowej, przeszedłem przez sieciówki i salony szycia miarowego, rozmawiałem z pracownikami wielu szwalni i tkalni na całym świecie, a jeszcze rok temu czekałem na to, aż ktoś zajmie się walką o lepszy świat za mnie. A przecież tu nie chodzi o zbawienie milionów - tu chodzi o przekonanie kilku osób w swoim otoczeniu, aby one zaczęły przekonywać osoby w swoim otoczeniu i tak dalej, i tak dalej. Skoro mi się nie chciało zawalczyć o ten lepszy świat, a background mam dość dobry, to jak mogłem oczekiwać, że jakimś cudem niedługo zacznę w nim żyć?
Walka z bylejakością jest zadaniem trudnym. Walka z wygodą, z niekończącymi się promocjami, z tendencją do kupowania tego co najtańsze jeszcze trudniejszym. Ja się złapałem wiele razy na tym, że sam sobie próbowałem wytłumaczyć, dlaczego lepiej coś zamówić z Temu niż „przepłacić” kupując lokalnie, a przecież staram się wspierać biznes w około na każdym kroku. Tak bardzo ogromne korporacje weszły nam do głowy, że musimy wykonać autentyczną pracę, aby zrobić coś dobrego lub neutralnego. Pojebane, nie?
Mimo wszystkich danych dotyczących nadprodukcji, mimo tego, że wszystko drożeje, a ubrania tanieją, mimo rosnącej popularności chińskiego ecommerce’u jestem pełny nadziei. U wielu ludzi nadszedł już punkt przegięcia i powiedzieli „dość”; widzę trend odwracania się od sieciówek na rzecz przedmiotów wykonanych lokalnie, rzemieślniczo, czy to mówimy o ubraniach, czy to o kubkach lub talerzach. Ludzie zaczynają mieć lub już mają dość bylejakości i utraty indywidualnego charakteru, braku możliwości do wyrażania siebie, do ekspresji, i bardzo się cieszę, że jestem częścią tego nurtu.
W świecie gier komputerowych jest taka firma, Ubisoft, której włodarze tak bardzo zapatrzyli się w Excela i możliwości zarobkowe, jakie dają wszelkiego rodzaju abonamenty i mikrotransakakcje, że na przestrzeni ostatnich lat doprowadzili do spadku kursu akcji o 55% w ciągu roku, a o 75% w ciągu 5 lat. Mówimy tu o gigancie tworzącym kiedyś jedne z najpopularniejszych marek na świecie; o firmie, do której należą takie brandy jak Assassin’s Creed czy Prince of Persia, na podstawie których przecież powstały hollywoodzkie filmy. Ludzie dają firmom i markom pewien kredyt zaufania, ale jeżeli te korporacje stawiają zysk na pierwszym miejscu ignorując swoich klientów i odbiorców, to muszą liczyć się z ich gniewem.
Bądźmy tą furią. Wywierajmy wpływ. Pracujmy nie nad zmianą całego świata, ale nad zmianą w naszej bańce, powoli przebijając się do innych. Kropla drąży skałę, efekt motyla, reakcja łańcuchowa. Bądźmy zmianą.
Bo ona nadchodzi, drodzy państwo.
Naprawdę dobry tekst💪🏻🤩
„Bądź zmianą, którą chciałbyś widzieć w świecie”!