Marketing Szeptany #1
Marketing szeptany to cykl, w którym planujemy polecać - w luźniejszej formie - to, co akurat zrobiło na nas duże wrażenie i zostało z nami na dłużej. Czasem będą to produkty, czasem wydarzenia, ale również filmy, piosenki czy książki. Narzuciliśmy sobie limit jednego akapitu na pytanie, żeby nie rozwlekać się za bardzo.
PS: do Marketingu Szeptanego zapraszamy też gości i gościnie, których teksty goszczą na łamach Magazynu REWERS w danym miesiącu!
Dzisiejszy Marketing Szeptany zredagował: Kamil Brycki
Chyba pierwszy raz od pięciu czy sześciu lat doświadczyłem prawdziwego świątecznego szału - poza masą przymiarek pięknych garniturów, które trzeba było doprowadzić do końca kupowałem prezenty na ostatnią chwilę i odkryłem tyle muzyki w moim stylu, że sam nie wiedziałem, czego aktualnie chcę słuchać. U chłopaków też na gorąco, Łukasz w końcu się zadomowił w Rzymie, Mateusz za to przy warszawskim metrze (kurka, nigdy nie pamiętam dzielnicy). Mimo ogólnego rozgardiaszu poniższe odpowiedzi pisaliśmy naprawdę podekscytowani, bo fajnie dzielić się czymś, co przyspiesza bicie naszego serca.
Co nosimy?
Kamil: Oczywiście długi na 135 centymetrów, czarny jak owca wymoczona w smole płaszcz. Elegancka dyplomatka, którą kiedyś mi wszyscy odradzali, a którą teraz się zachwycają (lub komentują, że wyglądam jak ksiądz po kolendzie (pisowania oryginalna), ale kto by się tam przejmował). Najłatwiej taki płaszcz niestety znaleźć albo w secondhandzie, albo na damskim dziale.
Łukasz: Tote bag jako torba codzienna towarzyszy mi od bardzo dawna. Z uwagi na to ile rzeczy noszę ze sobą na co dzień dobra torba to podstawa. Na tote bag idealny polowałem bardzo długo i wreszcie w tym roku udało mi się na go znaleźć. To klasyczny Boat and Tote od L.L.Bean, w rozmiarze L z możliwością zamknięcia na zamek. Służy mi dzielnie wszędzie - od pracy przez zakupy, plażę czy weekendowe wyjazdy. Polecam polować na nie na rynku wtórnym (są niemalże niezniszczalne, a już na pewno da się je reperować w nieskończoność), choć oczywiście można również zamówić nową bezpośrednio u producenta. Informację o dostępnej od ręki selekcji widziałem również u Venus as a jeans!
Mateusz: W grudniu noszę kartony. Przeprowadzkowe. Zajęty jestem… A tak ciuszkowo - nie mógłbym wskazać na nic innego niż na czarne dżinsy. Niedawno wszedłem w posiadanie swojej pierwszej-ever pary w tym kolorze i muszę powiedzieć, że odkąd zrobiło się zimno, buro i ciemno na dworze, to po żadne spodnie nie sięgam tak często. Pasują do polskiej zimy jak mało co. Polecam!
Dom: To co sama zrobię - zaczynam mieć niezłą wkrętkę w robienie na drutach, na razie głównie pruję i gubię oczka, ale plany mam poważne.
Co pijemy?
Kamil: Aeropress z kawy o pięknej nazwie MILKY CAKE zdecydowanie skradł moje serce i zakupiłem już łącznie ponad kilogram tego ziarna. Słodki, pistacjowy, waniliowy, wszyscy goście zachwyceni, a dla mnie tak zwany nobrainer. Co więcej, łamiąc serca wszystkim kawowym snobom, czasem dojadam do niego pasek dwukolorowej czekolady Milka. Nie mówcie nikomu ( ͡° ͜ʖ ͡°) / (PS: jak nie lubicie dripów lub aeropressów, to można też kupić ziarno wypalone do ekspresu - wystarczy zaznaczyć opcję “espresso” zamiast “filter”).
Łukasz: Przepalone włoskie espresso. Kawa od dawna ma dla mnie wymiar szerszy niż sam napój, a w warunkach w jakich przychodzi mi pić moją codzienną dawkę kofeiny ma to swój niepowtarzalny urok. Gdybym w miejscu, gdzie piję ją każdego poranka przed pracą, mógł wybrać dobry przelew pewnie właśnie tak bym zrobił, ale tu pojawia się pytanie, czy TO miejsce byłoby wtedy TYM miejscem?
Mateusz: Honorable mention dla kalendarza adwentowego od HAYB [i nie, nikt mi za to nie daje pieniędzy]. Fajny jest! Mam swój grudniowy rytuał rozpoczynania dnia od zaparzenia dripa ze słoiczka na dany dzień. Alternatywnie, kawę robi mi żona, a ja próbuję zgadnąć, co akurat piję (i czasem nawet się udaje). Swoją drogą, to śmieszna historia, bo jak może wiecie (lub nie), w HAYBie spędziłem 4 lata, w przerwie od ciuszków… i mimo, że wtedy współtworzyłem kalendarz, to dopiero teraz, “po drugiej stronie”, jako konsument, mogę go docenić. Znów: hobby, które nie jest pracą, daje zupełnie inny rodzaj przyjemności!
Dom: Wszystko na ciepło, ale wciąż za mało wody; kakao Anders z miso (czasem w wersji mocha), resztki kalendarza adwentowego z HAYBa, a jak już coś na zimno to Ambijus Clearly Confused.
Czego słuchamy?
Kamil: A czego nie słuchamy? Grudzień był dla mnie muzycznie bardzo obfity - odkryłem dwie piosenki The Weeknd, które nagrał ponad 10 lat temu, więc w stylu, który uwielbiam - są to featy u innych artystów (Nomads oraz The Vein) i nigdy ich nie słyszałem, więc czuję się, jakbym na Gwiazdkę dostał małą podróż w czasie. A jako że nowsze featy z The Weeknd to były również ostatnie dwie piosenki… Daft Punk, to wróciłem też do Alive 2007, które jest idealnie zagranym setem. Na koniec: w grudniu Tiny Desk zaszczyciły swoją obecnością Billie Eilish i Sabrina Carpenter i choć tej drugiej i jej Espresso wszyscy mamy już pewnie dość, to w wykonaniu z kwartetem smyczkowym muszę przyznać, że coś w tej piosence jest.
Łukasz: Na zmianę z muzyką (o czym również kiedyś szerzej napiszę) słucham obecnie Raportu z literatury - podcastu autorstwa Agnieszki Budnik. O literaturze, ale też trochę o tym, jak dobrze żyć. Najbardziej lubię solową serię autorki (w niektórych odcinkach podcastu pojawiają się również goście), która w obszerny sposób opisuje życie i dzieła pisarek, które znacząco wpłynęły na kulturę i świat. Jeśli szukacie inspiracji odcinki podcastu są jej pełne po brzegi.
Mateusz: Muszę polecić album Cheat Codes duetu Danger Mouse (producent) i Black Thought (raper). Nie wiem, jakim cudem przeoczyłem jego premierę w 2022 - ale w tym roku nadrobiłem dwa lata niesłuchania z nawiązką! Nawet Spotify Wrapped potwierdza, że katowałem utwory z tej płyty na okrągło, zwłaszcza Belize ze zwrotką mojego ukochanego MF DOOMa. Majstersztyk.
Dom: Składanki TRANSA wydanej przez Red Hot Org i playlisty Portable Xmas Tree z nieogranymi kawałkami świątecznymi — wybór D.S. Durga, mają najlepsze plejki stworzone do każdego zapachu.

Gdzie chodzimy?
Kamil: Na techno. Moja muzyczna mroczna strona znalazła w tym roku ujście na imprezach rave’owych (za parę dni przeczytacie tekst Mateusza na temat połączenia klasycznej elegancji i pozornie niepasującej muzyki, stay tuned), na które chodzę jak stary człowiek - w zatyczkach do uszu Loop, które dobrze wyglądają i chronią moje bębenki. Po studiach z Protetyki Słuchu jestem dość wyczulony na takie rzeczy, więc jeżeli wychowaliście się na Adagio for Strings DJa Tiesto - jak ja - to może być dla Was zakup obowiązkowy.
Łukasz: Przed siebie! Świeżo po przeprowadzce do nowego miasta nie ma lepszego sposobu, by poznać okolicę niż po prostu wyjść za drzwi i nie planując trasy ruszyć spacerem przed siebie. Warto pozwolić sobie na zagubienie w miejskim labiryncie ulic, przejść i parków. Bo jak tu inaczej znaleźć miejsca, których nie ma na mapie? Nie chcę mówić, że wszystkie naprawdę wyjątkowe miejsca udało mi się znaleźć w ten sposób - to nieprawda. Polecenia znajomych, czy rekomendacje wypatrzone w Internecie też wskazały mi wiele ciekawych i wartych odwiedzenia miejsc. Ale trafić przypadkiem na coś prawdziwie magicznego? To dopiero przeżycie!
Mateusz: Ostatnio, po dłuższej przerwie, byłem na koncercie PROBL3Mu, którego kiedyś byłem wielkim fanem. Setlista w sumie spoko, od strony technicznej wszystko dopięte na ostatni guzik, spinający całość motyw filmowy zrealizowany świetnie… ale tak naprawdę, chodziło o towarzystwo. Z kolegami K. i B. wróciliśmy do naszego małego rytuału, którym było chodzenie wspólnie na każdy koncert tego zespołu w Warszawie od 2016 roku (aż do pandemii). Mimo zmiany gustu, bawiliśmy się tak dobrze, jak kiedyś. Polecam takie małe tradycje!
Dom: Do sauny!
P.S. Podpisuję się pod tym i zostawiam polecajkę NAJLEPSZEJ SAUNY w Warszawie: Sauna Wisła (Mateusz)
Co czytamy?
Kamil: Składy, moi drodzy! Cały czas trzeba czytać składy. W poszukiwaniu prezentów świątecznych patrzenie na metki jest równie ważne, ponieważ przy takim tłoku w różnych sklepach czy pośpiechu przy zamawianiu czasem jakieś procenty plastiku mogą nam umknąć, a tego nie chcemy. O składach, materiałach i nowych technologiach traktuje świetna książka Modopolis Dany Thomas, którą odświeżałem sobie w tym miesiącu, więc jeżeli chcecie komuś sprezentować coś związanego z modą, ale z innej bajki, to jest to fenomenalny pomysł.
Łukasz: By unikać czytelniczego wypalenia czytam zwykle równolegle więcej niż jedną rzecz. Lubię również wracać do przeczytanych już wcześniej tytułów, stąd czytam ponownie Nieznośną lekkość bytu Milana Kundery oraz Ametorę W.Davida Marxa. Całość przeplatam magazynem Valet oraz nowo wydanym magazynem Everyday Classic Poszetki, w którym to palce macza mój redakcyjny kolega - Mateusz. Śledzę także kilka blogów firmowych z rodzimego i zagranicznego rynku - niektóre na poważnie, a inne stricte memicznie. Które to dokładnie, zachowam już dla siebie!
Mateusz: Mam taki dziwny zwyczaj, że praktycznie cały czas mam w przeglądarce w telefonie odpaloną Wikipedię, otwartą na jakiejś stronie, którą akurat czuję, że muszę pilnie nadrobić. Brzmi dziwnie? To podaję hasła, które zdążyłem sprawdzić od początku grudnia: Kostrzyn nad Odrą, Konfederacja Barska, Bobal, Airén, Mercedes-Benz SLR McLaren, fornir, materiały drewnopochodne, zjednoczenie Włoch, Vittorio Veneto, Republika Wenecka, aforyzm.
Dom: Zimą zawsze powieści: All fours Mirandy July, błądzę po japońskim wybrzeżu i zakamarkach pamięci czytając Manazuru Hiromi Kawakami, w kolejce nowa Pleijel…
Wierzę, że znalazłeś dla siebie coś fajnego wśród naszych małych, grudniowych zachwytów. Nie pozostaje mi więc nic innego jak życzyć Wesołych Świąt i pięknej Wigilii spędzonej tak, jak Ci najlepiej, jak chcesz, a nie jak musisz - niezależnie od tego, czy będzie to dom rodzinny, czy samotnia w lesie.